poniedziałek, 21 lipca 2014
Rozdział 9 - Pojednanie
Harry dotarł do Wielkiej Sali pierwszy. Od razu wyszukał rudą czuprynę swego przyjaciela i ruszył w jego kierunku.
-Gdzieś ty był? Czemu nie było cię na lekcjach? - Ron zaczął wypytywać Harry'ego.
-Byłem w dormitorium. Miałem bardzo ważne sprawy do załatwienia.
-Tak? A jakie to ważne sprawy? Granger też nie było! Byłeś z nią?
-Ron, po pierwsze to nie z Granger tylko z Hermioną, a po drugie nie. Nie byłem z nią.
Rudy chłopak spojrzał się na Harry'ego z zastanowieniem, po czym rozchmurzył się i zaczął opowiadać o tym, jak nudne były dzisiejsze zajęcia.
Wybraniec też się rozchmurzył i słuchał marudzeń Rona. W tym samym czasie Hermiona kierowała się na sam koniec stołu, gdzie nie było nikogo, wszystko dlatego, że nie chciała usiąść obok Gin, nie miała ochoty wszystkiego jej tłumaczyć, a ta na pewno już wiedziała, że jej nie było na lekcjach. W samotności, ale i spokoju zjadła obiad i tak jak ustaliła z Harry'm poszła na błonia. Usiadła pod ich wspólnym drzewem i czekała. Długo nie musiała, ponieważ parę minut później Wybraniec przyprowadził Weasley'a.
-Harry, chodźmy stąd. To miejsce jest już zajęte. - powiedział wyraźnie zły rudy.
-Ron! Nie idź, proszę! Chcę wszystko wyjaśnić.
-Ach tak? No więc dobrze, słucham.
-Na początek, chcę powiedzieć, że nie jestem, nie byłam i nigdy nie będę z Malfoy'em. My tylko udawaliśmy, ponieważ chcieliśmy by odczepili się od Ginny i Blaise'a. Chcę cię przeprosić Ron, że tak mało czasu wam poświęcałam, że jego większość spędzałam z tą Fretką. Jesteście dla mnie najważniejsi. Ron, ja... ja was kocham. Kocham jak braci, których nigdy nie miałam i nie chcę, nie mogę, nie potrafię bez was żyć. Wybaczysz mi? - po swoim monologu spojrzała w oczy swego przyjaciela, a on objął ją i powiedział, że wybacza i że oni też kochają ją jak siostrę. Resztę dnia spędzili razem, śmiejąc się i wygłupiając jak za dawnych lat. Dołączyła do nich również Ginny, Ron i Harry zaakceptowali związek jej i Ślizgona, choć jeden z nich nie do końca się z tym pogodził. Postanowił jednak na razie nie wtrącać się w życie Rudej i cieszyć się wspólnymi chwilami. Zwłaszcza, że nie wiadomo kiedy mogą się one skończyć.
Następnego dnia, czwórka przyjaciół ruszyła razem na śniadanie. Weszli, zjedli i ruszyli na nudną Historię Magii. Wszystko było dobrze, kiedy Hermiona zorientowała się, że siedzi z Malfoy'em. Zapomniała, że jak udawali parę to Harry musiał usiąść z Blaise'em, a profesorom bardzo się to spodobało, bo najwięksi wrogowie (czyt. Hermiona i Draco) siedzą razem i zarządzili, że od tej pory już zawsze będą razem siedzieć. Miona od razu posmutniała, co nie uszło uwadze Harry'ego i Rona.
-Co się stało Herm? - zapytał zielonooki.
-Nic, Harry, nic.
-Hermiona, widzimy, że coś cię gryzie. Powiesz nam czy nie? - dociekał Weasley.
-Pamiętacie jak usiadłam z tą Tlenioną Fretką, a profesorowi tryskali radością? - przyjaciele pokiwali głowami - I pamiętacie jak powiedzieli, że już zawsze będę z nim siedzieć?
-Aaa, to o to chodzi. Nie martw się Hermi jakoś to będzie.
-Właśnie, pamiętaj, że zawsze będziemy z tobą, a jak ta Fretka coś ci zrobi albo powie to przysięgam, że mu coś zrobię.
-A ja tym razem nie będę Rona uspokajał, tylko mu pomogę.
-Dzięki chłopaki. Co ja bym bez was zrobiła?
Szli jeszcze jakieś 2 minutki i doszli do klasy w samą porę. Weszli i każdy skierował się w stronę swojej ławki. Harry nawet chętnie, bo dla dobra Gin obiecał, że poprawi swoje stosunki z Zabinim, Ron niechętnie, a Hermiona bardzo, bardzo niechętnie. Usiadła obok Malfoy'a, rozpakowała się i zaczęła słuchać profesora. Draco spojrzał się na nią i znowu odpłynął. Tym razem tylko na małą chwilkę, szybko się otrząsnął. "Przestań gapić się na tę szlamę"
Pomimo, iż Historia Magii była nudna, szybko zleciała i przyszła pora na OPCM, którą dziś wyjątkowo prowadził Snape. Jako, że mieli 2 lekcje, szykował dla nich pojedynek, a raczej pojedynki. Usunął z sali wszystkie ławki i krzesła i kazał stanąć dziewczyną po lewej, a chłopcom po prawej stronie. Każdy z każdym walczył, niektóre pojedynki były bardzo długie i zaciekłe, a niektóre bardzo, ale to bardzo krótkie. Na koniec zostało tylko parę osób. Hermiona, Harry, Draco i Nott. Zaczęli pojedynek Harry VS Nott i Hermiona VS Draco. Pierwszy pojedynek wygrał Nott i to zadziwiająco szybko, natomiast pojedynek drugi wygrała Hermiona, choć musiała się bardzo natrudzić, żeby wygrać.
-W ostatecznym pojedynku udział wezmą pan Nott i panna Granger. Osoba, która wygra zyska dla swojego domu 50 punktów. Zaczynajcie! - ryknął Snape, a Theodor i Hermiona ponownie złapali za różdżki.
-Nie myśl, że wygrasz Granger!
-Nie gadaj tylko walcz, zresztą Malfoy'a już pokonałam!
-Draco dał ci wygrać nędzna Szlamo!
-Słaba ta twoja wymówka, Nott! Drętwota!
Ślizgon zrobił unik i rzucił swoje zaklęcie, Gryfonka odbiła je rzucając Protego. Walka trwała i trwała, każdy kibicował, Gryfoni Herm, a Ślizgoni Theo. Nagle Ślizgoni krzyknęli z radości, a Gryfoni z przerażenia. Nott rzucił Incarcerus na Granger, a ta oczami wszystkich nie zdążyła się obronić.
-Slytherin otrzymuje plus....
-Expulso! - krzyknęła Hermiona trafiając zdezorientowanego Theodora. Tym razem to Gryfoni krzyknęli z radości, a Ślizgoni wydali okrzyk zawiedzenia. Snape niechętnie dał Gryffindor'owi 50 punktów, a zaraz po tym lekcja dobiegła końca. Każdy obecny na tych zajęciach Gryfon gratulował Mionie zwycięstwa i dziękował za zdobycie, aż tylu punktów, a w dodatku u Nietoperza. Blaise też pogratulował Gryfonce, ale co dziwne pogratulował jej też Nott, mówiąc, iż jest lepsza niż myślał. Po obiedzie przyjaciele (czyt. Ron, Harry, Herm, Gin) spotkali się na błoniach i wszystko razem ze szczegółami opowiedzieli Rudej. Tak minął im kolejny dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chba wrociłaś do schematu streszczenia, tylko trochę bardziej rozbudowanego...
OdpowiedzUsuńTo opisuje cały rozdział.
Good
OdpowiedzUsuń