Kursor

GRY

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 8 - Ofiara zazdrości część 2



Przyjaciele czekali na werdykt. Czas strasznie im się dłużył, wreszcie wyszedł dyrektor i ze smutną miną, z łzami w oczach i zachrypniętym głosem oznajmił im, że Hermiona Granger jest w bardzo ciężkim stanie. Straciła dużo krwi, została pozbawiona większości kości, ale żyje. Ginny i Blaise byli rozdarci. Powinni się cieszyć, że ich przyjaciółka żyje, ale to w jakim jest stanie wcale im humoru nie poprawiało. Natomiast Draco w ogóle nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Przeprosił przyjaciół i szybkim krokiem ruszył w stronę lochów. Jak najszybciej chciał znaleźć się w swoim dormitorium. Gdy tylko wszedł praktycznie rzucił się na barek i jednym łykiem opróżnił pół butelki Ognistej. Rozsiadł się na kanapie i zaczął rozmyślać. "To moja wina. Niepotrzebnie proponowałem, by udawała moją dziewczynę. A co jeśli ona umrze? Wiewiórka i Diabeł też prędzej czy później zrozumieją czyją winą jest to, że Hermiona nie żyje. Och, Salazarze! Czemu byłem taki głupi?!" - dręczył się myślami i upijał Whisky. Myślał i myślał, aż tu nagle jakiś głosik z ciemnej strony Draco zaczął mu w głowie dogryzać. "Co się z Tobą dzieje? Przejmujesz się szlamą? To tylko Granger. Chyba nie zakochałeś się w osobie jej pokroju, co?" "Nie, nie mogłem się zakochać! Ale to dziwne ukłucie, kiedy zobaczyłem ją w tym stanie..." "Pewnie było Ci niedobrze na widok tak dużej ilości brudnej krwi" "No tak, pewnie tak. Slytherinie dopomóż! Czy ja przez chwilę myślałem, że kocham tę Szlamę? Dzięki Merlinie, że zmądrzałem. Co mnie obchodzi Granger?" Po wypiciu całej butelki, był już całkowicie odprężony, a jego zła strona zwyciężyła. Znowu stał się zimnym i podłym arystokratą. Czy on kiedykolwiek się zmieni?



Harry i Ron nie przejęli się stanem ich przyjaciółki. Za bardzo się na nią obrazili, a to wszystko dlatego, iż oni nie wiedzieli, że Miona tylko udaje dziewczynę Draco. Nie odwiedzali jej i nie interesowali się tym czy przeżyje.

Po tygodniu, w którym Hermiona nie dawała znaków życia, a Draco przeleciał chyba z 5 dziewczyn, nadszedł długo wyczekiwany przez Ginny i Blaise'a dzień. Panna Granger odzyskała przytomność. Diabeł pobiegł powiadomić Malfoy'a, a Ruda płakała przy Mionie ze szczęścia. Diabeł myślał, że jego przyjaciel stał się z powrotem oschły i nieczuły z powodu załamania i jak mu powie, że Hermiona się obudziła, wszystko wróci do normy, ale pan wielki arystokrata nie miał zamiaru okazać żadnych pozytywnych uczuć. Blaise był przygnębiony, ale starał się nie okazywać tego przy dziewczynach. Tak minęły kolejne cztery dni. Pani Pomfrey zgodziła się wypuścić Hermionę, więc ta uradowana kierowała się do Wielkiej Sali na śniadanie. Po drzwiami spotkała Draco, uśmiechnęła się do niego, myśląc że wszystko jest po staremu. Jak bardzo się zdziwiła jego reakcją i słowami.

- Co się szczerzysz Szlamo? Odejdź stąd zanim cały twój szlam zapaskudzi podłogę.

Miona zdezorientowana przepuściła Draco, po czym sama weszła do środka. Usiadła obok Gin i pustym wzrokiem patrzyła w talerz.

-Miona, coś się stało? Źle się czujesz? - przyjaciółka od razu spostrzegła, że coś jest nie tak.

-Ginny.... czy coś mnie ominęło? - Hermiona popatrzyła na swoją przyjaciółkę.

-Możesz mi wyjaśnić dlaczego pytasz o coś takiego?

-Chodzi o Draco. - ostatnie słowo z wielkim trudem przeszło jej przez gardło.

Panna Weasley już wiedziała o co chodzi. Zauważyła, że Malfoy się zmienił, a dwa dni temu Diabeł w końcu pękł i wszystko jej opowiedział.

-Wiesz Miona, on... on znowu jest taki jak dawniej.

-Czyli? Gin czy to znaczy, że...

-Tak, jest oschłym, aroganckim, cynicznym dupkiem. Ograniczył nawet kontakty z Blaise'em, bo jest moim chłopakiem i twoim przyjacielem.

Hermiona nie mogła w to uwierzyć. "Jak on mógł?! A ja głupia myślałam, że się zmienił, że możemy się kolegować, a nawet zaprzyjaźnić. Godryku!! Harry i Ron! Nasza przyjaźń..... och. Muszę z nimi porozmawiać, może uda mi się naprawić nasze relacje. Ale co ja mam im powiedzieć?"

-Ginny, ja pójdę już na lekcje, nie chcę spóźnić się na zaklęcia.

-Jasne, na razie Herm!

Choć powiedziała swojej przyjaciółce, że idzie na zajęcia, to tak naprawdę udała się na wieże astronomiczną. Usiadła w oknie i patrzyła w otchłań. Nie chciała skakać, chciała pomyśleć. Zastanowić się, co powiedzieć Harry'emu i Ronowi. Nie wiedziała, że jeden z jej "byłych" przyjaciół poszedł za nią, a gdy zobaczył jak siada w oknie i patrzy w dal, po cichu, żeby jej nie wystraszyć, podszedł do niej i szybko ją chwycił. Dziewczyna pisnęła, a chłopak jeszcze szybciej niż złapał, ściągnął ją z okna.

-Harry?! Co ty robisz?! Jak się tu znalazłeś?!

-Hermiona! Dlaczego chciałaś skoczyć?

-Ja? Ja nie.... ja tylko chciałam pomyśleć, zastanowić się nad....

-Nad czym?

-Nad tym czy uda mi się uratować naszą przyjaźń. Moją, twoją i Rona. Ale skąd ty się tu wziąłeś?!

-Poszedłem za tobą, chciałem się pogodzić. Herm, jesteś dla mnie zbyt ważna, żeby ktoś taki jak Malfoy mógł zniszczyć naszą przyjaźń. Przepraszam, że nie odwiedziłem Cię ani razu.

-Nie szkodzi Harry. Tak się cieszę.... - zarówno Hermiona jak i Wybraniec mieli w oczach łzy. Łzy wzruszenia, łzy szczęścia.

-A co... co z Ronem? - zapytała brązowooka.

-No z nim będzie ciężko, nie może zaakceptować, że jesteś z tą Fretką.

-Ale ja z nim nie jestem! I zresztą nigdy nie byłam!

-Jak to? A, a co znaczyło to przytulanie, siedzenie razem w ławce, spędzanie razem czasu?

-Harry, tylko udawaliśmy.

-Po co? - Wybraniec był bardzo zaskoczony takim obrotem spraw.

-Po to, żeby Gin i Diabeł mogli w spokoju być razem. - Hermiona, gdy tylko to powiedziała ugryzła się w język. "Cholera! Przecież on jest o nią zazdrosny!"

-Harry przepraszam!

-Nie, Miona. Nie przepraszaj, nie masz dlaczego. To co może nie pójdziemy dziś na lekcję, a zamiast tego pójdziemy do mojego dormitorium i ustalimy co, jak i kiedy powiemy Ronowi. Co Ty na to? - czarnowłosy uśmiechnął się szeroko i czekał na odpowiedzieć, a Hermiona zamiast jej udzielić, uśmiechnęła się i pociągnęła przyjaciela w stronę wyjścia.

-Rozumiem, że to znaczy tak.

-Haha, tak.

Biegnąc i śmiejąc się szybko dotarli do celu. Tam spędzili wszystkie lekcje, a później udali się do Wielkiej Sali. Jednak każde z osobna.

1 komentarz:

  1. Chwała Salazarowi!!!
    Draco znowu jest aroganckim dupkiem!
    Jednak Herm ciągle zachowuje się jak zakochana idiotka...
    Bleee...

    OdpowiedzUsuń