Kursor

GRY

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 7 - Zemsta, która łączy



Młoda Gryfonka przemierzała korytarze jakby coś ją goniło. Kierowała się prosto do Pokoju Wspólnego. Szukała Ginny. Nie, nie była na nią zła. No może trochę, ale tylko dlatego, że nic wcześniej jej nie powiedziała. Wpadła tam niczym burza, zwracając na siebie uwagę wszystkich w tym pomieszczeniu. Rozejrzała się i gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę, która kuli się pod jej wzrokiem, szybko do niej podeszła.

-Ginny, w tej chwili idziesz ze mną do naszego dormiturium. - powiedziała stanowczym głosem. A Gin skulona i przestraszona poczłapała za Mioną.

-Hermi...ja...mogę...bo..Harry...Blaise....my - panna Weasley jąkała się okropnie, a panna Granger starała się powstrzymać uśmiech i zachować poważną i surową minę. W końcu dała sobie spokój.

-Ginny, nie jestem na Ciebie zła. Jak mogłaś tak pomyśleć? Jestem prze szczęśliwa! Lepiej nie mogłaś wybrać. Ty i Diabeł stworzycie świetną parę.

-Miona, ale...

-Tak?

-Jak Harry przyszedł i był taki załamany ja.... ja chyba nadal go kocham.

-Och Gin....

-Nie wiem co robić. Kocham Blaise'a, ale Harry'ego też. Pomóż mi, proszę.

-Ja? "Przecież ja nie mam pojęcia co w takich sytuacjach należy zrobić." Wiesz, że nie wiem. Nie umiem Ci pomóc, przykro mi. Może Luna nam pomoże?

-Nam?

-Tak, Ginny. Dobrze wiesz, że nigdy Cię nie zostawię. Tylko jest taki problem, bo Harry był totalnie załamany i obiecałam, że z Tobą pogadam i.... no.... muszę mu coś powiedzieć.

-Powiedz mu, że nie chciałam z Tobą rozmawiać. Nie będzie się Ciebie czepiał.

-Na pewno?

-Tak, Miona. Dziękuję.

-Za co?

-Za to, że jesteś.





Harry przez pół nocy myślał, co może zrobić, żeby zemścić się na Ginny i Zabinim. W końcu wymyślił. Nie było to nic strasznego, zwykła plotka powiedziana właściwym osobom, które zrobią resztę. Po rozmyślaniach zapadł w sen z niebezpiecznym uśmiechem na ustach. Kolejnego dnia wstał szybko i czekał na Lavender i siostry Patil. To im miał przekazać najnowsze informacje. Długo nie czekał, po paru minutach zeszły do Pokoju Wspólnego, całe w skowronkach.

-Cześć, dziewczyny! - Harry, jako Wybraniec cieszył się dość dużą popularnością, zwłaszcza wśród płci żeńskiej.

-Witaj Harry - odpowiedziały chórkiem i zatrzepotały rzęsami.

-Słyszałyście, że pewien Ślizgon kręci z jedną Gryfonką?

-Nie, kim oni są?

-Zabini i Weasley.

-Co?! Ten, Blaise Zabini? I ta Ginny Weasley?

-No tak. Żenada, co nie?

-Yhym - mruknęły i szybko wybiegły z Pokoju Wspólnego.

"Ha ha ha ha, no to załatwione. One zrobią resztę."




Ginny weszła do Wielkiej Sali i wszystkie pary oczy skierowane zostały prosto na nią. Jedne z podziwem, drugie z zazdrością, a jeszcze inne z obrzydzeniem. Stanęła jak wryta i właśnie dlatego Blaise, który wchodził wpadł na nią. Oboje spadli na podłogę. Ginny boleśnie, a Diabeł całkiem miękko. Tylko dlatego, że to on leżał na niej. Niektórzy wybuchli głośnymi brawami, a niektórzy udawali, że im się zrobiło niedobrze. Natomiast zarówno Hermiona jak i Draco starali się unikać pytań i zachowywać się naturalnie, co średnio im wychodziło. W końcu Malfoy postanowił zebrać w sobie siły i pogadać z Granger. Patrzył się na nią tak długo, aż wreszcie skierowała na niego swój wzrok. Na chwilę zatopił się w jej czekoladowych oczach, zapominając o wojnie, o tym że nie są sami i że przecież są wrogami. Hermiona też zapatrzyła się w te piękne choć zimne jak stal oczy. Dla każdego z nich ta chwila mogła trwać całą wieczność. Jednak nic nie może przecież wiecznie trwać. Draco mimiką przekazał jej, żeby chwilę po nim wyszła z Wielkiej Sali. Jak jej przekazał tak też zrobiła. Korzystając z zamieszania wywołanego przez parę Blinny nikt nich nie zauważył. Natomiast, słynna para rozstała się, gdyż każdy udał się w stronę swojego stołu. Nie chcieli robić jeszcze większych podejrzeń. W tym samym czasie, gdy Diabeł z Rudą próbowali coś przełknąć, Malfoy rozmawiał z Granger. Nie, nie kłócili się, normalnie rozmawiali.

-To prawda? Że oni są no tego razem?

-Tak, rozmawiałam wczoraj z Ginny i... i tak są razem.

-No, to.... Granger! Mam się cieszyć czy płakać?

-Hahaha, chyba się cieszyć Malfoy. Ja się cieszę.

-Ta, pasują do siebie. Szkoda tylko, że nasze domy tego nie widzą.

-Myślisz, że będą mieli kłopoty?

-Granger, ja nie myślę, ja to wiem. Diabeł ma teraz przerąbane i jestem pewny, że Wiewiórka także.

-Musimy coś zrobić. Malfoy, wymyśl coś.

-Wiesz, jest chyba pewnien sposób.

-Jaki?! - ucieszyła się Hermiona, ale nie wiedziała wtedy jeszcze co to za pomysł.

-No, jestem Książę Slytherin'u. Nikt w całym domu Węża nie chce mi się narazić. Mógłbym warknąć tu i tam i byłby spokój. Gorzej z Gryfonami.

-No ja nie mam takich układów.

-Właśnie, dlatego....

-Dlatego?

-No... to jest niebezpieczne, bo trwa wojna, ale chyba jesteś gotowa na poświęcenie?

-Dla Ginny i Blaise'a? Tak, jestem gotowa.

-Świetnie, więc słuchaj mnie uważnie i nie przerywaj. Pytania i pretensje później, ok?

-Ok, ok. Powiesz wreszcie czy nie?

-Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.

-Malfoy!!

-No dobra, dobra. No więc tak, możemy odciągnąć uwagę od Blaise i Ginny, tylko wzbudzając w nich jeszcze większą fascynację, obrzydzenie, złość czy co to tam nimi teraz kieruje. Taką sensację wywołamy tylko jeśli.... jeśli. No jeśli pokażemy, że my też no... tego... ze sobą coś tam kręcimy. Jak wszystko ucichnie, to się ładnie z tego wyplączemy i po bólu, a nasze gołąbeczki będą mogły sobie dalej gruchać. Zgadzasz się, Gran.... Hermiono?

-To jest po prostu... chore, ale i genialne, Mal.... Draco. Od kiedy zaczynamy?

-Od zaraz. Zaczynamy eliksirami. Snape się zdziwi, oj zdziwi się.

Dracon objął Hermionę w pasie i ruszyli do lochów. Każdy kto ich mijał do końca życia będzie zbierał szczękę z podłogi. Tak, Blaise i Ginny to był szok, ale Malfoy i Granger? To niemożliwe, nawet w świecie magii.




Przez cztery kolejne dni cała czwórka spotykała się w prywatnym dormitorium Ślizgonów i wesoło spędzała tam czas. Wbrew pozorom dobrze się dogadywali. A Draco i Hermiona zakolegowali się nie tylko na czas trwania ich akcji, ale już na stałe. Oczywiście wyjaśnili przyjaciołom, że tylko grają parę, ale Diabeł i Ruda gratulowali sobie po kątach ich udanej operacji FFL. Nikt nie spodziewał się tragedii, która wkrótce nadejdzie.

1 komentarz:

  1. Akcja za szyyyybka...
    Boooże... Nie, to jakaś tragedia... Rozdział ósmy, a już się przyjaźnią...
    Nie, nie, NIEEEEE!!!!!! Rozwalone wszystko!!!! Do conajmniej 10 powinny być zażarte kłótnie, a nie kwiatki serduszka... Napraaaaaaw tooooo...
    Jednak muszę przyznać, że szczęki na podłodze mnie rozśmieszyły XD

    OdpowiedzUsuń