Harry i Ron czekali w lochach aż zacznie się lekcja. Oni też widzieli tę akcje z Malfoy'em i Hermioną. Postanowili wyjść wcześniej i poczekać na Mionę pod salą. Nie czekali długo, ale widząc jak ich najlepsza przyjaciółka znowu idzie ramię w ramię z ich największym wrogiem, szczęki im opadły. Ron zrobił się czerwony ze złości. Hermiona od dawna mu się podobała, ale nie wiedział jak ma jej to powiedzieć. Bał się odrzucenia i tego, że jak im nie wyjdzie, to mogą stracić ich długoletnią przyjaźń. Jednak, gdy widział ją z innym chłopakiem, krew się w nim gotowała. Miona, uśmiechnięta na widok swoich przyjaciół podeszła do nich.
-Cześć chłopaki.
-Hej, Hermiono. - odpowiedział Harry. Ron, jednak nic nie powiedział.
-Ron? Wszystko w porządku? Czemu nic nie mówisz? - zapytała się zmartwiona Hermiona.
-Nie! Nic nie jest w porządku! - wybuch nagle Ron. Wszystkie oczy w pobliżu skierowały się na trójkę przyjaciół.
-O co ci chodzi, Ron?
-O co mi chodzi? O co mi chodzi?
-Tak Ron! O co ci chodzi? - Nie wiadomo kiedy, Hermiona też zaczęła krzyczeć.
-O to, że szlajasz się z Malfoy'em.
-Czyś ty zdurniał Ron? Ja się szlajam z Malfoy'em? Większej głupoty w życiu nie słyszałam.
-Tak? A co miało znaczyć wasze wielkie wejście do Wielkiej Sali, co? A teraz? Szłaś sobie spokojnie z Malfoy'em. Rozumiesz? Z Malfoy'em! Powiedz coś Harry!
-Ron, spokojnie. Hermiono, możesz nam to wyjaśnić?
-Ale tu nie ma czego wyjaśniać Harry. - odpowiedziała trochę spokojniej Miona.
-A co....
-Ron! Przestań. - Harry przerwał swojemu przyjacielowi i skierował błagający wzrok na Hermi.
-Ron, ja naprawdę nie szlajałam się z Malfoy'em. To był tylko zbieg okoliczności.
Mina Ronalda trochę złagodniała, po czym Ron przytulił Hermionę, a do nich dołączył się Harry. Gryfoni byli wzruszeni tą sceną, a ślizgoni obrzydzeni.
- Co wy na to, żeby po lekcjach iść na błonia? - zapytał pełen nadziei Harry.
-Może jutro, bo dziś Ginny koniecznie chcę ze mną iść na błonia. Sam na sam.
-Och, no dobrze. To jutrzejszy dzień masz zarezerwowany dla nas. - uśmiechnął się Ron. W tej samej chwili drzwi otworzył Snape i wpuścił ich do środka. Hermiona jak zwykle usiadła z Blaise'em.
Jak tylko Miona usiadła, Blaise się odezwał.
-Witaj Mioneczko moja kruszyneczko. - zagadał Diabeł.
-Witaj Diable. Powiesz mi co za szopkę urządziliście z Ginny?
-Jaką szopkę? Nie wiem o czym mówisz Mionuś.
"Jasne" - pomyślała Hermiona. "Już ja się dowiem o co w tym wszystkim chodzi."
-Dziś przyrządzicie eliksir wielosokowy. - burknął Snape i na tablicy pojawił się przepis. Wszyscy zabrali się do pracy, a Hermiona pomagała również Diabłowi. Pomimo obaw Miony, lekcje eliksirów minęły jej szybko i spokojnie. Tak samo było z resztą zajęć. Po lekcjach, Ginny zabrała Mionę na błonia.
Usiadły pod swoim ulubionym drzewem i zaczęły plotkować o różnych rzeczach. W tym samym czasie Blaise wyciągał Draco z zamku. Ruda czekała na Diabła, by móc zacząć grać. Gdy tylko go zobaczyła. Wstała i powiedziała Mionie, że muszą się przesiąść, bo tu jest niewygodnie. Hermiona ruchem różdżki przeniosła koc na drugą stronę pnia. Drzewo było grube, więc w ogóle nie było ich widać. Po drugiej stronie zaś, usiedli Smok wraz z Diabłem. Jak zaczęli rozmawiać, Draco i Hermiona szybko się zorientowali, że siedzą blisko siebie.
-O proszę, kogo my tu mamy? Przypadek? - zapytał Blaise
-Nie sądzę - spółka Ginny & Blaise odpowiedziała razem.
-No nie, znowu zaczynacie. - piekliła się Hermiona.
-Czy ja się w końcu dowiem, co wam odbiło? - dodał zły Draco.
-Żądam wyjaśnień - tym razem, w tym samym czasie powiedzieli Draco i Hermiona, co dało przewagę Rudej i Diabłowi.
-O widzicie?! Myślicie o tym samym. - zaczęła Gin.
-To takie romantyczne. - dodał Blaise.
-O nie! Z tobą Ginervo Molly Weasley porozmawiam wieczorem......
-A ty Diable jak tylko postawisz nogę w naszym dormitorium, nie opuścisz go bez wyjaśnień. - przerwał Hermionie i dopowiedział swoje Draco.
-Ostatnio ty nas z tego wyrwałeś Malfoy, więc teraz moja kolej. Idziesz stąd?
- Wiesz co, Granger? W tej chwili wolę być z tobą niż z nimi. Idę.
Takim sposobem dwóch odwiecznych wrogów, znów szli razem ramię w ramię, tylko teraz jeszcze ze sobą rozmawiali. Rozmawiali o tym co mogą znaczyć te dziwne gierki ich przyjaciół. Jednak to zawsze dobry początek, myśleli Gin i Blaise.
-Dobrze nam idzie - zagadnął Diabeł.
-Jest coraz lepiej. Idą razem i rozmawiają.
-Ta, szkoda tylko, że o nas.
-Trudno, to zawsze jakiś początek.
-Dokładnie o tym samym pomyślałem.
Ginny i Blaise spojrzeli sobie w oczy i zatopili się w gorącym pocałunku. Ginny, jak tylko zasmakowała ust Diabła, nie chciała się od nich nigdy oderwać. A Blaise, po prostu się rozpłynął. Ich pocałunek był zarazem delikatny jak i namiętny. Oboje pragnęli by ta chwila trwała wiecznie. Jednak, nie zawsze ma się to co się chcę. Gdy się oderwali, oboje spuścili wzrok.
-Blaise my... to... rozumiesz... ja
-Wiem Ginny. Mamy o tym zapomnieć, tak?
-Nie Blaise. Ja nie chcę zapominać. A ty?
-Nigdy w życiu nie pragnąłem czegoś bardziej jak teraz tego, by zapamiętać to na zawsze. Znów zatopili się w swoich ustach, jednak teraz ich pocałunek był bardziej zachłanny, drapieżny. Jakby to był ich ostatni pocałunek.
-Musimy......skupić......się.....na......Draco......i.....Hermi. - wyjąkała pomiędzy pocałunkami Ruda.
-Wiem.......Gin......ale.....muszę....ci...coś....powiedzieć.
Ginny przerwała pocałunek.
-Tak Blaise?
-Kocham cię, Ginny.
-Och, Blaise.... ja. Ja też cię kocham.
Krótko się pocałowali i zaczęli ustalać kiedy zaczną, kolejny etap ich planu. Po krótkiej chwili postanowili, że plan zaczną od nowego tygodnia, a jutro spotkają się w Pokoju Życzeń, ciesząc się chwilą spędzoną tylko z sobą.
No nie mam już co pisać... CUDNY ROZDZIAŁ! ;)
OdpowiedzUsuńNo dobra... Niech lezą se już przez te blonia i drą mordy, ale to kocham cię Ginny i Zabiniego... Czy ty nie uważasz, że to jest trochę dziwne... Interesują się sobą jakieś 2-3 dni i już wyznają sobie miłość i się liżą pod drzewem?
OdpowiedzUsuńJa wiem, że jestem marudna i czepiam się dosłownie wszyskiego, ja to wiem...
Nie rób tych przerw pomiędzy dialogami ogółem tekstem, bo to jest troszeczkę irytujące...