Po obiedzie w Wielkiej Sali, prawie cały Hogwart wiedział, co wydarzyło się na eliksirach. Hermiona próbowała unikać Rona i Harry'ego, gdyż nie wiedziała co ma im powiedzieć. Z Gin, jednak nie było tak łatwo.
Gdy panna Granger, po skończonych lekcjach chciała udać się do biblioteki, Ginny stanowczo stanęła jej na drodze.
-Nigdzie nie idziesz, Hermiono Granger.-powiedziała bardzo poważnie Gin.
-Ale ja....
-Nie! Idziemy teraz na błonia. Bez gadania.
Ruda pociągnęła Mionę na Hogwarckie błonia i usiadły pod drzewem ze świetnym widokiem na jezioro. Gdy tylko usiadły, panna Weasley zaczęła swoje przesłuchanie.
-A teraz, moja droga, masz mi wszystko opowiedzieć. Ze szczegółami.
-Ale Ginny, ja nie wiem o czym ty mówisz.
-Hermiono Granger, cały Hogwart gada tylko o jednym. O tobie, Zabinim i o Nietoperzu.
-Aaa, o to chodzi. Wiesz, że musimy siedzieć ze Ślizgonami. Snape usadowił nas tak, że ja siedzę z Blaisem, Harry z Malfoy'em, a Ron z Parkinson. Mieliśmy uwarzyć eliksir rozśmieszający, mi szło szybko, ale Diabeł miał problem. Nie mogłam patrzeć, jak się męczy, pomogłam mu. Kiedy, Snape zaczął oceniać, Blaise stawił się za mną i dzięki niemu dostałam Wybitny i zdobyłam 20 punktów. Jak szłam do sali od transmutacji, to zaciągnął mnie do pustej sali, podziękował i...... Jakoś samo tak wyszło. - Hermiona skończyła swój monolog i czekała na reakcje Rudej.
-Mionuś. Ja zawsze będę po twojej stronie, nie zależnie od tego co zrobisz, ale posłuchaj mnie uważnie. Jesteś pewna, że to nie jest żaden podstęp?
-Gin....
-Nie, teraz ja mówię. No bo zobacz. Ślizgon, w dodatku przyjaciel Fretki, po jednej lekcji eliksirów, chcę być twoim przyjacielem. Czy to nie jest dziwne?
-Może tak, ale nie widziałaś jego twarzy, jak to mówił. Jestem pewna, że mówił prawdę, że mu zależy.
-Nie wiem, Miona. Zrób, co uważasz za słuszne. Jak podejmiesz decyzje, to pogadamy, a teraz wybacz, ale umówiłam się. Pa, Hermionko.
-Papa, Gin.
Jak tylko Ruda odeszła, Hermiona zatopiła się w myślach. "A może Ginny ma rację? To przecież Ślizgon. Przyjaciel Malfoya. Jednak, w jego oczach była prawda."
-Muszę pogadać z Diabłem. - powiedziała do siebie szeptem.
Jak postanowiła, tak też zrobiła. Zdecydowała się iść pod wejście do Pokoju Wspólnego Slytherin'u i tam na niego poczekać. Po paru chwilach była na miejscu. Czekała, czekała i czekała. Nikt nie wchodził ani nie wychodził, więc czekała jeszcze dłużej. W końcu, kiedy postanowiła spróbować hasła "czysta krew", jakiego użyli w młodszych latach, ktoś wreszcie wyszedł. Tym kimś okazał się Malfoy.
-A co to Szlamo? Tak bardzo za mną tęsknisz, że stoisz pod wejściem?
-Chciałbyś Fretko. Szukam Diabła. Wiesz, gdzie on jest?
-DIABŁA???
-A co głuchy jesteś? Tak, Diabła.
-....
-Malfoy! Dobrze się czujesz? Odpowiesz mi czy nie?
-Od kiedy Zabini jest dla ciebie Diabłem?
-Nie twój biznes, tleniony. Powiesz mi czy nie?
-Myślisz, że pomogę takiej szlamie jak ty? Chyba nie....
Malfoy nie zdążył skończyć, gdyż ktoś właśnie wyszedł z Pokoju Wspólnego i zaczął krzyczeć. Tym kimś był oczywiście wspominany Diabeł.
-Ooo!! Hermiś!!
Malfoy, czuł że mu opada szczęka. "Hermiś? HERMIŚ? Czy ta szlama napoiła go amortencją?" - myślał Draco.
-Cześć, Blaise. Dobrze, że jesteś. Musimy poważnie porozmawiać.
-Skoro musimy. Chodź do mojego dormitorium.
-Chciałeś powiedzieć NASZEGO dormitorium.! - powiedział zły Dracon.
-Tak, tak. Ale ty i tak wychodzisz. Nie możesz nam przeszkadzać. - odparł uśmiechnięty Diabeł. Hermiona przysłuchiwała się ich wymianie zdań i postanowiła zainterweniować, póki Malfoy nie rzucił się jeszcze na Blaise'a.
-Skoro mamy tam iść, to chodźmy. To może być długa rozmowa.
Diabeł przepuścił Mionę w przejściu i czym prędzej wbiegł za nią. Wydawało mu się, że Draco zaraz zacznie zionąć ogniem jak prawdziwy smok.
W rzeczywistości tak było. Dracon nigdy jeszcze nie był tak bardzo wyprowadzony z równowagi jak i zdziwiony zaistniałą sytuacją. Postanowił, że musi bardzo poważnie porozmawiać z przyjacielem.
W tym samym czasie, w którym Smok rozmyślał, Diabeł prowadził Mionę do dormitorium, a każdy Ślizgon i każda Ślizgonka bacznie ich obserwował. Jak tylko dotarli do pokoju, Hermiona głęboko odetchnęła. Blaise zaproponował by usiadła na kanapie i zapytał czy chcę się czegoś napić. Miona uprzejmie podziękowała i zajęła miejsce na sofie.
-A więc o czym chciałaś porozmawiać?
-Nie zaczyna się zdania od "a więc" - upomniała go.
-Oj, Miona. To o czym chciałaś porozmawiać?
-Wiesz, zastanawiałam się czy...............
-Czy?
-Twoja zmiana była taka nagła. Zastanawiam się czy to nie podstęp.
-Podstęp? Kto ci naopowiadał takich bzdur? - Diabeł był zły i przestraszony. "Co jak się wyda, że chcę zeswatać z nią Smoka? Oni idealnie do siebie pasują, ale nigdy tego nie przyznają. Oby się nie wydało" - gorączkował się Blaise.
- Nie denerwuj się, proszę. Po prostu Gin...
-Ta Wiewiórka?
-Nie mów tak o niej!
-Przepraszam, Mionka. Mów dalej.
-Po prostu Gin chcę mojego dobra i zapytała się mnie czy jestem pewna, że mówiłeś prawdę, a ja...
-A ty nie jesteś do końca pewna. Prawda?
-Blaise ja......
-Spokojnie, Hermi. Mówiłem prawdę, mówiłem szczerze, teraz ci mówię, że chcę być twoim przyjacielem, a jeśli chcesz mieć 100% pewność, to możesz podać mi Veritaserum. - Blaise, jak zwykle z uśmiechem, czekał cierpliwe co odpowie Hermiona.
-Nie muszę ci go dawać. Wierzę ci.
Po czym oboje przytuli się jak prawdziwi przyjaciele. Akurat ten moment wybrał sobie Draco na wtargnięcie do dormitorium. Jak zobaczył scenę, która się przed nim rozgrywała, stanął jak spetryfikowany. Hermiona jak oderwała się od Blaise, zarumieniła się i szybko wyszła, omijając Draco.
-Co to było? - zapytała nieźle zdenerwowany Malfoy.
-Spokojnie, Smoku. Jeszcze zaczniesz zionąć ogniem i nam wszystko spalisz.
-Nie przeginaj, Zabini.
-Nasz Smoczuś jest zazdrosny?
-Nie mów do mnie "Smoczuś" i nie, nie jestem zazdrosny. W ogóle o co mam być zazdrosny?
-Nie o co, tylko o kogo. Zazdrość cię zżera, bo to ja ściskałem Mionkę, a nie Ty.
-Diable, lepiej idź do pani Pomfrey, bo chyba masz gorączkę. Albo napij się ze mną Ognistej.
-Wybacz Smoku, ale teraz nie mogę. Później mam ważne spotkanie.
-Nie to nie. Sam się napiję, Twoje zdrowie Blaise.
"Tak, Smoku moje zdrowie i za twój przyszły związek z piękną Gryfonką Hermioną" - pomyślał Blaise z chytrym uśmieszkiem.
Och Diabełek...szaleje!!! ;)
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić ciekawie... uwielbiam zachowania Draco! Jest taki chamski <3 Tak, wiem, że nie jestem nomalna...
OdpowiedzUsuńWyszukałam kilka literówek, ale nie pamiętam już gdzie XD
Ciągle za mało opisów.
Jest humor, co kocham!
Moje całe opowidanie zalatuje nawet parodią.
(A tak na marginesie godzinę temu wstawiłam 24 rozdział.)
Muszę przyznać, że coraz bardziej mi się podoba twoje opowiadanie, chociaż po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam raczej negatywnie nastawiona...
Pozdrawiam
E.L.