Kursor

GRY

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 1 – Powrót do szkoły

1 września, to dziś był dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona Granger, dziewczyna o kasztanowych, długich włosach oraz czekoladowych oczach i jej przyjaciele zaczynali swój szósty rok w tej szkole. Słońce świeciło, ptaki wesoło ćwierkały, a w powietrzu dalej było czuć wakacje. Nieświadoma późnej godziny dziewczyna, spała w najlepsze. Śniła się jej ogromna plaża, na której spacerowała z najbliższymi jej osobami. Nastroju dodawał szum niewielkich fal. Rozpierało ją szczęście... walka z Voldemortem zakończyła się sukcesem, a ona mogła świętować to w gronie przyjaciół. Hermionie przyśniło się jej największe marzenie... Dalej byłaby w krainie snów, gdyby nie natarczywy budzik w kolorze rubinu, przypominający, że ma jeszcze godzinę do odjazdu pociągu. Bardzo lubiła ten zazwyczaj irytujący przedmiot. Dostała go od rodziców na urodziny. Budzik złączony był z figurką szarego, słodkiego kociaka. Usłyszawszy dzwonek natychmiast zerwała się z wygodnego łóżka. W biegu szukała swojej kosmetyczki i ubrań, po czym pędem pognała pod prysznic. Kiedy doprowadziła się do porządku zbiegła na dół z walizkami. Więcej w  nich było książek niż ubrań, nie wspominając już o kosmetykach. W kuchni zastała swoich rodzicieli. Przywitała się z nimi, zjadła kanapkę i wypiła ciepłą herbatę przygotowaną przez panią Granger. Po posiłku czule pożegnała się z mamą. Nie obyło się bez łez. Po długim pożegnaniu razem z tatą udała się na stacje King's Cross. Podróż minęła na wesołej rozmowie, jak co roku. Po dotarciu na miejsce pożegnała się z panem Grangerem ściskając go mocno i przypominając by opiekował się mamą. Przechodząc na peron 9 i 3/4 ostatni raz mu pomachała, taszcząc ze sobą walizki. Gdy była już na peronie szukała wzrokiem swoich przyjaciół. Tłum był ogromny, więc ciężko było dostrzec kogokolwiek. Jednak był jeden chłopak z unikalnym kolorem włosów. Jego platynową fryzurę dało się dostrzec prawie wszędzie. Draco Malfoy, bo o nim mowa, stał niedaleko pociągu wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Blaise'em Zabinim. Razem tworzyli ciekawy kontrast. Malfoy wyprzystojniał przez wakacje. Jego rysy twarzy wyostrzyły się, a pod koszulą można zauważyć umięśniony tors. Oczywiście, dobrał taką koszulę, żeby jeszcze bardziej to podkreślić... Nie ma co się oszukiwać, jak zwykle wygląda powalająco. Szybko odwróciła wzrok od Ślizgonów i prawie się przewróciła, gdyż Ruda skoczyła na nią, ściskając ją tak mocno, że tej brakowało tchu. Dziewczyny stęskniły się za sobą i nie mogły się doczekać, kiedy wszystko sobie opowiedzą. Hermiona bardzo doceniała przyjaźń z młodą Weasley'ówną, dogadywały się jak nikt inny i obie traktowały się jak siostry. Gdy młodsza Gryfonka puściła ją, natychmiast pojawił się Ron z Harry'm. Oboje wyściskali dziewczynę, ciesząc się na jej widok. Harry Potter tak jak Hermiona jest jedynakiem, ale traktuje ją jak młodszą siostrę, nigdy nie pozwoliłby, żeby ktoś ją skrzywdził. Jest dla niego bardzo ważna. Drugi z chłopców natomiast jest zakochany w przyjaciółce, ale boi się wyznać swoje uczucia. Jest zazdrosny o każdego chłopaka, potrafi być podejrzliwy nawet w stosunku do Wybrańca. Po przywitaniu się, Złote Trio i Ginny udali się do pociągu, szukając wolnego przedziału na czas podróży. Dziewczyny usiadły obok okna, na przeciwko siebie, a chłopcy położyli ich walizki na półki, po czym sami usiedli obok nich. Zaczęli wesoło gawędzić. Po ok. 7 godzinach jazdy, wreszcie dotarli do Hogsmeade. Jak tylko wysiedli z pociągu powitał ich gajowy.
-Cholibka, witajcie smyki! - powiedział uradowanym głosem pół olbrzym. 
-Witaj Hagridzie! - krzyknęli razem, po czym wybuchli głośnym śmiechem.
Często mówili coś razem i za każdym razem wybuchali śmiechem. Hagrid ucieszył się na ich widok. Nie widział swoich ulubieńców przez 2 miesiące, stęsknił się. Oni zawsze emanowali pozytywną energią, która napawała gajowego radością. Rozchichotana czwórka p
owędrowała do powozów, ciągniętych przez testrale i już po chwili, ich oczom ukazał się piękny zamek. Za każdym razem robił na nich ogromne wrażenie. Pomału weszli do Wielkiej Sali i spokojnie zasiedli przy stole Gryffindor'u. Gdy uczniowie zebrali się profesor Dumbledore przywitał wszystkich i dał znak McGonagall, aby zaczęła się ceremonia przydziału. Tiara odśpiewała swą piosenkę, którą większość znała na pamięć i przydzieliła pierwszorocznych do domów. Za każdym razem wybuchały gromkie brawa, jedni byli bardziej zadowoleni z przydziału, drudzy mniej. Niemniej jednak, każdy z nich trafił do właściwego domu. Po ceremonii, głos znów zabrał profesor Dumbledore. Przypomniał o zakazie wchodzenia do Zakazanego Lasu i o mrocznych czasach, w których się znajdowali. Starszacy nie mogli się doczekać uczty i zaczynali się wiercić z nudów, natomiast pierwszoroczni uważnie słuchali słów starego czarodzieja. Po przemowie, klasnął w dłonie i stoły zapełniły się jedzeniem. Uczniowie raz dwa zabrali się do jedzenia. Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu, kiedy spoglądała na Rona. Chłopak jak zwykle miał pełną buzię pożywienia, a mimo to próbował nawiązać konwersację. Po uczcie, każdy w pełni najedzony udał się do swojego dormitorium.
Hermiona dzieliła swoje z Ginny, Parvati i Lavender. O ile z towarzystwa Ginny cieszyła się niezmiernie, tak z towarzystwa pozostałej dwójki niekoniecznie. Mimo, że lubiła dziewczyny, nie uśmiechało jej się mieszkać z nimi. Codzienne plotki, blokowanie łazienki, rozmowy o chłopakach, najnowsze trendy, Gryfonka dobrze wiedziała, że musi się na to przygotować. Harry natomiast dzielił je z Ronem, Dean'em i Neville'm. On nie narzekał na współlokatorów. Z każdym się dobrze dogadywał, a z dzieleniem łazienki nie było problemów, żaden z nich nie przesiadywał w niej jakoś specjalnie długo. Wszyscy po położeniu się do łóżka, szybko zasnęli, wyczerpani długą podróżą.

Młody, przystojny arystokrata wstał dziś wyjątkowo wcześnie. Dzisiaj wracał do Hogwartu na swój szósty rok. Na jego twarzy gościł firmowy uśmieszek. Powrót do Hogwartu, czyli dręczenie Szlamy, Wieprzeleja, Bliznowatego i Wiewióry. Do tego mecze Quidditch'a i imprezy w Pokoju Wspólnym. Żyć nie umierać. Wziął prysznic i postanowił w spokoju zjeść śniadanie, przygotowane wcześniej przez skrzaty. Dzięki majątkowi rodziców mógł sobie pozwolić na wiele. Na śniadanie jadł to, o czym inni mogli tylko pomarzyć. Po skończonym śniadaniu nie miał zamiaru zaprzątać sobie głowy sprzątaniem. Nigdy tego nie robił, w końcu od tego miał skrzaty. Złapał za walizki i teleportował się na peron 9 i 3/4. Na peronie, czekał na niego, jego jedyny, prawdziwy przyjaciel. Blaise Zabini. Był to wysoki, przystojny brunet. Razem tworzyli ciekawy kontrast. Kumple przywitali się i czekali na Pansy Parkinson i Theodore'a Nott'a, którzy należeli do ich paczki. Draco rozglądał się w poszukiwaniu znajomych, przez duży tłum ludzi i rozbieganych pierwszorocznych ciężko było dostrzec kogokolwiek. Nagle natrafił na Hermionę Granger. Czy tego chciał czy nie, dziewczyna zmieniała się. Z małej jedenastolatki z szopą na głowie stawała się powoli kobietą. Jej włosy przeobraziły się w lekkie fale, a figura nabrała kształtów. Imponujące... Zauważył, że dziewczyna również mu się przygląda. W pierwszej chwili planował odwrócić wzrok, nie chciał, żeby Gryfonka zorientowała się, że patrzy na nią od dłuższego czasu, analizując jak każdego roku zmienia się jej wygląd, jak dojrzewa, jednak nie zdążył nic zrobić, gdyż  Blaise zaczął szturchać go w bok, próbując zwrócić uwagę blondyna na Pan i Theo, którzy przedzierali się przez tłum roześmianych, młodych czarodziejów. Gdy byli już w komplecie, bez większych emocji udali się na poszukiwania wolnego przedziału. Nie chcieli siedzieć z pierwszoroczniakami, a tym bardziej z Gryfonami. Zdecydowanie woleli zostać w swoim składzie. Po dość intensywnych poszukiwaniach znaleźli odpowiednie miejsca. Rozsiedli się wygodnie i zaczęli rozmawiać. Każdy pokrótce opowiedział o minionych wakacjach, jedni mieli ciekawsze opowieści, inni mniej. Później zaczęli rozmyślać o zbliżającym się roku szkolnym. Na szczęście podróż nie ciągnęła się im w nieskończoność i po jakimś czasie wreszcie dotarli do Hogsmeade. Gdy tylko Draco wysiadł, usłyszał głośny śmiech jego wrogów. Zaczyna się... Jednak poza lekkim niezadowoleniem, nie przejął się tym. Zdecydowanym krokiem powędrował do pustego powozu. Marzył już tylko o możliwości zrelaksowania się we własnym dormitorium. Po paru minutach, wchodził po raz któryś do Wielkiej Sali. Jak co roku, tiara śpiewała swoją piosenkę, po czym przydzielała nowych uczniów. Nie interesowało go zbytnio, kto i gdzie trafi. Machinalnie bił brawo, gdy ktoś trafił do Slytherin'u. Po ceremonii, głos zabrał Dumbledore, którego Draco w ogóle nie słuchał. Nie czuł takiej potrzeby. Zawsze mówi to samo. Zakaz wchodzenia do Zakazanego Lasu, mroczne czasy, w których się znajdują i skazanie na ogromne niebezpieczeństwo, które rzecz jasna nie dotyczy Hogwartu. Znał to już na pamięć. Kiedy, na stole pojawiły się potrawy zjadł co nieco i ruszył z Diabłem do ich prywatnego dormitorium. Nikt w Hogwarcie nie mógł cieszyć się takim luksusem, jakim cieszyli się ci dwaj Ślizgoni. Bogaci rodzice ze znajomościami w Ministerstwie... Mieli zapewnione wszystko co chcieli. Nie narzekali, jednak zdarzały się im chwilę, w którym woleliby mieć normalnych rodziców, nie chcieli wszystkiego dostawać na talerzu. Poza tym nacisk na czystość krwi eliminowała im możliwość bezstresowego zakochania się, zawsze powtarzano, żeby dbali o honor rodziny. Męczyło ich to. 
Wyczerpani długą podrożą nadzwyczajnie szybko położyli się spać w swoich wielkich łożach, które dostępne były oczywiście tylko dla nich. Pozostali mieli normalne jednoosobowe łóżka. Przed pójściem spać ustalili, że następnego dnia napiją się Ognistej Whisky, świętując rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego, poza tym musieli ustalić kiedy urządzą pierwszą imprezę. Co jak co, ale to właśnie Ślizgoni robili najlepsze imprezy w Hogwarcie i to zawsze oni urządzali pierwszą imprezę. Taka już była tradycja.






EDIT: Rozdział został lekko poprawiony. Mogą jednak zdarzyć się błędy i niedociągnięcia, za które z góry przepraszam.  

3 komentarze:

  1. Świetnie się zaczyna! :)
    Idę dalej czytać.:)
    ~Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee...
    Szczerze to nie parzyłam na datę, kiedy to pisałaś, ale zgaduje, że jakies pol roku temu. Ustalmy, że będę komentować tak, jakbyś przed chwilą to napisała.
    Jedyne co mogę powiedzieć to to, że czułam się jakbym czytała streszczenie, albo plan wydarzeń bez entera i podpunktów.
    Opisów brak. Jedynie jałowe informacje o czynościach bohaterów.
    Mogłabym nawet powiedzieć, że to maskara.

    Wpadłam w międzyczasie na pomysł, byś może spróbowała napisać miniaturkę o Draco i Hermionie, kiedy będą już małżeństwem i w ogóle... Z takim tematem byłoby ci o wiele łatwiej.

    Pozdrawiam
    E.L.

    PS-Jak będziesz czytać na moim blogu pierwsze rozdziały, to miej śmiedomość, że ja wiem, że jeśli chodzi o opisy są za przproszeniem do dupy w porównaniu do teraźniejszych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się spodobało. Nie ma tu za duzo opisów ale to dopiero początek :)
    Fajne połączenie. Naprawdę miło się to czyta. Dobrym zaskoczeniem był ten budzik z kociakiem :D masz już u mnie wielki plus za samo to ^^ ♡ Pierwszy rozdział może podobny do wielu innych z takiej kategorii Ale takie są najlepsze ;* ;*
    《~♡~》

    OdpowiedzUsuń