Kursor

GRY

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 15 - Pochodzenie ma znaczenie?

Po cichu weszła do pomieszczenia. Wszędzie było ciemno. Zapewne wszyscy śpią. Udała się do dormitorium i najciszej jak mogła podeszła do Ginny. Nie mogła czekać. Musiała opowiedzieć jej wszystko teraz.
-Ginny. Gin. - szeptała Hermiona, lekko potrząsając przyjaciółką.
-Jeszcze chwila mamo... - rzekła zaspana dziewczyna. Hermiona mimowolnie uśmiechnęła się i rzekła: Nie jestem twoją mamą głuptasie. Wstawaj. Musimy porozmawiać. - Ginerva powoli się budziła, a kiedy ujrzała Hermionę, krzyknęła z radości.
-Ciii - starsza Gryfonka zatkała ręką usta Rudej. - Obudzisz je - wskazała drugą ręką na współlokatorki. Dziewczyna pokiwała głową i pozwoliła się prowadzić. Weszły do łazienki. Brązowowłosa rzuciła zaklęcia wyciszające, przeciw podsłuchowe oraz zabezpieczające. Kiedy skończyła spojrzała na rudowłosą.
-Mionka, stało się coś poważnego, prawda? Inaczej nie zakładałabyś aż tylu zaklęć. - powiedziała poważnie.
-Masz rację Gin. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Wiem, że tobie mogę powiedzieć wszystko. Lepiej żebyś usiadła.... - zaczęła Hermiona. Panna Weasley zaniepokojona słowami przyjaciółki usiadła na miękkim dywanie i zamieniła się w słuch.
-Wiesz, że Śmierciożercy przyszli po mnie. Nie zrobili mi nic złego. Nawet mnie nie drasnęli. Zaprowadzili mnie do Voldemorta. On zamienił się w... w normalnego mężczyznę. Okazało się, że ma żonę, nazywa się Camille i... i córkę. Opowiedzieli mi historię o Hermionie Roxanne Riddle. Snape i Malfoy senior, którzy też tam byli dodali od siebie co nieco i okazało się, że jestem córką Toma Marvolo Riddle i Camille Victorii Riddle... a moim ojcem chrzestnym jest Severus Snape. - Kiedy skończyła opowiadać spojrzała na młodą Gryfonkę i czekała co powie.
-Miona... ja.. zatkało mnie. - wydukała. - Ta historia jest... - wzięła głęboki wdech - Zawsze będziesz moją przyjaciółką bez względu na wszystko, ale to jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Wiem, że na pewno nie jest ci łatwo, dlatego obiecuje ci, że będę cię wpierać i w ogóle. Powiedziałaś już chłopakom?
-Oh.. - dziewczyna rzuciła się drugiej na szyje i dziękowała jej za wszystko. - Tak się cieszę, że mnie nie odtrącasz. To dla mnie wiele znaczy! Chłopakom nie powiedziałam. Ja.. strasznie boję się, że oni nie zrozumieją. W końcu Voldemort próbuje zabić Harry'ego, a Ron... wiesz jaki on jest.
-Wiem, wiem. Mój brat to kretyn. - dziewczyny roześmiały się. - Mimo wszystko powinnaś z nimi porozmawiać. Jeśli chcesz to mogę po nich pójść.
-Mogłabyś? - zapytała Hermiona
-Oczywiście. - rzekła Ginny i wyszła. Panna Riddle w tym czasie próbowała się trochę uspokoić. Po paru minutach do łazienki weszli Harry, Ron i Ginny.
-Hermiona nic ci nie jest? - na wstępie zapytał opiekuńczy Wybraniec.
-Nie Harry. Nic mi nie jest, ale musimy poważenie porozmawiać. Otóż.... - i po raz kolejny opowiedziała całą historię. Chłopcy słuchali jej z otwartymi ustami. Do czasu kiedy skończyła mówić. Ron zareagował bardzo gwałtownie. Zaczął krzyczeć, że ich zdradziła. Oskarżył ją, że przekazywała Voldemortowi informacje o Harry'm. Powiedział, że jej nienawidzi i nigdy jej tego nie wybaczy. Ponadto zabronił Ginny zadawać się z nią. Zagroził, że jeśli będą utrzymywały kontakt to ich mama się o wszystkim dowie, a wtedy panna Weasley zostanie wydziedziczona. Ruda się rozpłakała. Przepraszając Hermionę i przeklinając swojego brata wybiegła z łazienki i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Ron pobiegł za nią, krzycząc żeby natychmiast się zatrzymała i z nim porozmawiała. W pomieszczeniu został tylko słynny Harry Potter i córka Czarnego Pana.
-Harry? - spytała zapłakana dziewczyna.
-Hermiona... zawsze byłaś moją przyjaciółką. Traktowałem cię jak siostrę. To dla mnie bardzo ciężkie. Ja... nie wiem. Potrzebuję czasu. Nie gniewaj się na Rona. Znasz go. Jak ochłonie to będzie się inaczej zachowywał. Myślę, że oboje potrzebujemy czasu. Mam nadzieje, że rozumiesz? - spojrzał na nią smutnymi, braterskimi oczami.
-Rozumiem... - odpowiedziała łamiącym się głosem.
-Żegnaj Miona - odrzekł i wyszedł. - Do zobaczenia Harry.. - szepnęła dziewczyna i rozpłakała się na dobre. Upadła na kolana i płakała. Wręcz dusiła się łzami. W jednej chwili straciła wszystkich. Została sama. Była zdruzgotana. Nie wiedziała co ma robić. Resztę nocy spędziła w łazience płacząc. Nad ranem próbowała doprowadzić się do ładu, ale nie za bardzo jej to wyszło. Miała podkrążone, czerwone oczy, a jej włosy za nic w świecie nie chciały wyglądać tak jak zawsze. Nagle stały się matowe,.. wyglądały bardziej jak siano, a nie jak bujne włosy Gryfonki. Wyszła szybko, żeby nie natknąć się przypadkiem na kogoś z uczniów. Nie poszła na śniadanie. Udała się na błonia. Pogoda odzwierciedlała jej nastrój. Było chłodno, ponuro, padał deszcz i wiał silny wiatr. W końcu to końce września. To jednak nie przeszkadzało dziewczynie. Spacerowała wokół Hogwartu, tracąc poczucie czasu. Tak spędziła cały dzień. Na kolacje też nie poszła. Kiedy wszyscy byli w Wielkiej Sali na kolacji ona dyskretnie udała się do kuchni i poprosiła skrzaty o szklankę wody. Kiedy ją dostała, podziękowała i wypiła jej zawartość. Nie wróciła do dormitorium. Nie chciała nikogo spotkać. Szybko udała się do biblioteki i usiadła w najdalszym, najciemniejszym i najrzadziej odwiedzanym miejscu. Około 23 wyszła i powolnym krokiem kierowała się do Pokoju Wspólnego. W połowie drogi uznała, że nie ma sensu tam iść, bo i tak nie zaśnie. Zatrzymała się i zastanowiła, gdzie może się udać. Postanowiła pójść do łazienki Jęczącej Marty. Nie śpieszyło jej się. Miała przed sobą całą noc. Przez kolejne parę dni tak wyglądało jej życie. Unikała ludzi. Nie chodziła na lekcje. Z samego rana wychodziła na błonia, później szła do kuchni napić się wody, wybierała się do biblioteki, a potem udawała się do łazienki. Przez ten czas strasznie zmizerniała. Zbladła. Strasznie schudła. Zresztą co się dziwić. Od paru dni nic nie jadła, tylko piła wodę. Nie spała, więc jej organizm był bardzo osłabiony, Do tego przechadzki w deszczu wcale nie pomagały jej zdrowiu. Wyglądała jak chodzący trup. Uczniowie i nauczyciele myśleli, że jest ona cały czas wśród Śmierciożerców, natomiast Harry, Ron i Ginny milczeli. Wybraniec zastanawiał się co z Hermioną, Ron miał to gdzieś, a Ginny zamartwiała się na śmierć.


1 października po pięciodniowej głodówce, braku snu itd. Hermiona w nocy wędrując korytarzami zasłabła. Osunęła się na podłogę i leżała przy ścianie. Znalazła ją pewna dziewczyna. Bardzo ładna. Była wysoka, szczupła i miała długie, ciemne włosy. Na sobie miała mundurek jaki noszą Prefekci w barwach Slytherin'u.
-Hallo? Słyszysz mnie? Co się stało? - cuciła Gryfonkę. Hermiona po woli otwierała oczy.
-Co? Gdzie jestem? - pytała zdezorientowana.
-Jesteś na korytarzu w Hogwarcie. Zemdlałaś. - tłumaczyła dziewczyna. - Co ty robiłaś w środku nocy na korytarzu?
-Ja.. nieważne. - rzekła Gryfonka. Zobaczyła, że ma do czynienia z Ślizgonką, więc tym bardziej nie chciała nic mówić.
-Nie chcesz nic mówić, to nie. Nie będę naciskać. Uważam jednak, że powinnaś udać się do Skrzydła Szpitalnego. Nie wyglądasz najlepiej. - mruknęła
-Oh, dziękuję - uśmiechnęła się lekko brązowowłosa.
-Ależ nie ma za co - zażartowała. - Chodź, pomogę ci. - zaproponowała. Gryfonka na początku niechętnie, ale przyjęła jej pomoc. Powoli kierowały się do Skrzydła.
-Nazywam się Hermiona Gr.. Riddle, a Ty?
-Evelyn Snape. Miło mi. Mam pytanie, jak to możliwe, że nazywasz się Riddle, a ja cię nie znam?
-Wiesz, dowiedziałam się o tym niedawno. Mało osób mnie zna. Ja też mam pytanie. Jesteś jakoś spokrewniona z profesorem Snape'em?
-Hahaha tak. Jest moim tatą. - powiedziała roześmiana Ślizgonka
-Tatą? Wow, nigdy bym nie powiedziała, że Snape ma córkę. - szczerze powiedziała dziewczyna.
-No widzisz? Musisz się jeszcze dużo nauczyć Hermiono.
Gryfonka nie spodziewała się, że Ślizgonka okaże się taka... sympatyczna. Po dosyć długiej wędrówce dotarły na miejsce. Pani Pomfrey przeraziła się, gdy zobaczyła Hermionę.
-Dziecko, coś Ty z sobą zrobiła? - rzekła zajmując się nią. Evelyn poszła do siebie, mówiąc że jutro zobaczy czy Hermiona przypadkiem nie zwiała. Gryfonka postanowiła spróbować zakolegować się z dziewczyną. Potrzebowała kogoś z kimś mogłaby porozmawiać. Musi na nowo otworzyć się przed ludźmi.

Pierwszy raz od dość dawna panna Riddle porządnie się wyspała. Zjadła pełnowartościowe śniadanie i obiad. Do tego piła dużo płynów. Soki, wody, herbaty i eliksiry. Po południu w odwiedziny przyszła panna Snape, tak jak wcześniej uprzedziła. Usiadła na krzesełku obok dziewczyny i postanowiła, że chce poznać Hermionę lepiej. Powiedziała to jej, a Gryfonka oczywiście się ucieszyła, gdyż chciała zrobić to samo. Brązowowłosa opowiedziała nowej koleżance o swoim życiu i teraz liczyła na to samo.
-Czy ja wiem czy jest co opowiadać... - niechętnie rzekła Ślizgonka.
-Oj, no proszę. Ja ci tyle naopowiadałam o sobie, a o tobie nie wiem prawie nic. - prosiła Miona
-No dobrze. Może zacznę od początku? - dziewczyna pokiwała głową - Okej no to tak. Jak już wiesz moim tatą jest Snape. Tylko on mnie wychowuje, bo moja mama zmarła kiedy miałam 3 latka. Ale nie jestem pewna czy chcesz, żebym opowiedziała ci jak zginęła... - Jeśli chcesz opowiedzieć, to ja chętnie posłucham. - wtrąciła się - Skoro tak... Ciocia Camille opowiadała ci, że Zakon Feniksa chciał cię zabić? - dziewczyna znowu pokiwała głową - No więc dwa lata później Czarny Pan chciał cię odzyskać. Wysłał na poszukiwania najwierniejszych Śmierciożerców. Wśród nich była moja mama. Kiedy Dumbledore dowiedział się o tym, rozkazał ich zabić, żeby czegoś nie namieszali, a tym bardziej, żeby cię nie znaleźli. Myślał, że plan Toma się nie uda i nigdy cię nie odzyska. Śmierciożerców było 3. Mój tata, moja mama i Lucjusz. Członków Zakonu było z 20. Nie mieli szans. Otoczyli ich. Tata i ojciec Draco zdążyli się deportować. Moja mama nie miała tyle szczęścia... Złapali ją. Torturowali. Pozwolili jej napisać list pożegnalny... - łzy zaczęły płynąć z oczu Evelyn - A potem ją zabili. Do listu dołączyli zdjęcie.... Martwe ciało mojej mamy...... - rozpłakała się na dobre. Zawsze kiedy wspomniała mamę płakała. Tęskniła za nią. Bardzo ją kochała. Chciałaby móc znowu się do niej przytulić. Chciałaby usłyszeć jej głos....
-Tak bardzo mi przykro... - powiedziała wzruszona Hermiona. Bez namysłu przytuliła płaczącą dziewczynę. - Już dobrze... Nie płacz... - próbowała ją uspokoić. Po chwili dziewczyna wzięła się w garść i otarła łzy.
-Przepraszam. Po prostu zawsze kiedy to wspominam....
-Nie przepraszaj! Absolutnie nie masz za co. Ja nie miałam pojęcia, że Dumbledore'a stać na coś takiego... to okrutne.
-Proszę cię nie mówi tego nikomu, dobrze? Nie wielu osobom, opowiadam tę historię. - poprosiła dziewczyna. - W zasadzie wiedzą o tym tylko Draco, Blaise i Pansy. No i teraz Ty.
-Oczywiście nikomu nie powiem. Obiecuje. - rzekła Hermiona. Nie mogła uwierzyć, że dziewczyna, którą zna dopiero drugi dzień, postanowiła zaufać jej tak bardzo, że opowiedziała tak osobistą i smutną historię. Ona jest taka miła. Może nie pożałuję znajomości z nią. Poza tym tak wiele przeżyła. Nie mogę uwierzyć, że profesor Dumbledore jest taki podły. Zachowuje się jak Voldemort! 
-Hermiono?
-Tak?
-Jak mogę zdrabniać Twoje imię? - zapytała lekko speszona Ślizgonka.
-Oh jak chcesz. Herm, Hermi, Miona, Mionka, Do wyboru do koloru. A jak ja mogę zdrabniać?
-Możesz do mnie mówić jak ci się podoba - zaśmiała się - Eve, Lyn, Elyn. Różnie mnie nazywają - uśmiechnęła się.
-To super - Hermiona odwzajemniła uśmiech.
-Hermi, chciałabyś może poznać innych? - spytała miło
-Nie. Przykro mi. Nie jestem na to gotowa. Nie mam ochoty na razie widzieć ani Malfoy'a ani Zabini'ego. Innych Ślizgonów też na razie nie chcę poznawać. Przepraszam... - odpowiedziała smutno.
-Nie przepraszaj. Poznasz ich, wtedy kiedy będziesz na to gotowa i będziesz tego chciała.
-Dziękuję. Jesteś bardzo sympatyczną osobą. Cieszę się, że cię poznałam.
-Ja też się cieszę. I to bardzo.
Dziewczyny przytuliły się i obie stwierdziły, że to może być początek przyjaźni.







Okej, wiem, że nawaliłam. Ale naprawdę całe ferie przespałam. Teraz wróciłam do szkoły, moja wena powraca i jest dobrze :-D Rozdział znowu mi nie wyszedł i jest kiepski, ale to już chyba norma? Eh :-D Nie wiem czy Wy też, ale ja popłakałam się podczas pisania historii Evelyn.... Chyba za bardzo wczułam się w tekst ;-) Jak widzicie (lub nie) obok będę pisała krótkie informacje. Tam będziecie mogli się dowiedzieć co się ze mną dzieje i kiedy będzie rozdział :-) No to tyle.
Jeśli czytacie, to skomentujcie, dobrze? Jak wiem, że jest ktoś kto to czyta, to dostrzegam sens w pisaniu i moja wena lepiej pracuje a i ja mam wtedy większą motywację do pisania :-)
Do zobaczenia ;-***

5 komentarzy:

  1. Rozdział miło się czytało :)
    Ja się niestety nie popłakałam, ale to dlatego, że zimną suką jestem :D Cieszę się, że przynajmniej na jednym z moich ukochanych blogów pojawił się rozdział <3 Czekam na następny i przesyłam komentarze weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo ^^ Ja pisząc to wyobraziłam sobie, że moja mama nie żyje i jakoś tak... :-D Ukochanych? Nawet nie wiesz jak mnie to ucieszyło <3 Dziękuję za komentarz
      Pozdrawiam serdecznie ;-*

      Usuń
  2. Rozdział-cudo (jak zawsze) :D
    Czekam na następny ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapraszam na http://dramione-love-is-the-challenge.blogspot.com/ :)

      Usuń
  3. W sumie to jedyne co mi naprawde przeszkadzlo w tym rozdziale to zbyt szybkie zaprzyjaznienie sie Herm i Evelyn.

    OdpowiedzUsuń